Rozważanie na XIV niedzielę zwykłą w roku A

„Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze…»[…]” – niech Jego słowa staną się dla nas zaproszeniem, by wysławiać Ojca w Jego Słowie, medytując fragment niedzielnej Ewangelii.

W owym czasie – czyli kiedy? Sięgając do wcześniejszych wersetów wiemy, że mowa o czasie gdy Jan Chrzciciel został uwięziony i posłał swoich uczniów do Jezusa, żeby się dowiedzieć czy to On jest zapowiadanym Mesjaszem. Przeczuwając (lub nawet widząc wyraźnie) zagrożenie swojego życia Jan chce wiedzieć czy cała jego działalność miała sens, czy wypełnił to, do czego był posłany. Kogo ja pytam o sens tego, co robię? Czy nie zapominam, że Jezus – Słowo, przez które wszystko się stało – Logos, który był na początku: to właśnie On jest wcieleniem wszelkiego sensu?

Jezus dając odpowiedź uczniom Jana znacznie ją poszerza, mówiąc o nim jako największym z narodzonych z niewiast oraz wspominając o aktualnych czasach: pokoleniu, któremu „nigdy nic nie pasuje” i miastach, które się nie nawracają, choć dzieją się w nich bardzo wyraźne znaki. Brzmi znajomo?

Jednak sednem wypowiedzi Jezusa jest fragment przewidziany na dzisiejszą niedzielę: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi… Czyż nie to jest najważniejsze, że Bóg wybrał prostaczków – tych, którzy są jak małe dzieci? Że uczeń w szkole Jezusa nie przechodzi wieloetapowych egzaminów wstępnych, ale jest wybrany spośród przeciętnych, „szarych” ludzi? Że Bogu PODOBA SIĘ nasza zwyczajność, ufna szczerość, nasza droga do świętości, która często jest niedoskonała i nie ma nic wspólnego z perfekcjonizmem czy zasługiwaniem.

Jezus dziś podaje nam jasne recepty:

  • na utrudzenie i obciążenie – przyjdź do Niego (nie, nie ma tu mowy o warunkach, które trzeba spełnić przed i jakie są konwenanse w byciu przy Nim);
  • na nieutuloną i obolałą duszę – ucz się u Jezusa w Jego cichym i pokornym Sercu (czyli w źródle wszelkiej miłości, dobroci, wrażliwości, czułości i mocy);
  • na gorycz i wszelkie ciężary – wybierz jarzmo i brzemię Jezusa (a nie wymyślone przez siebie i nieraz zupełnie niepotrzebne).

Czyli świętość to zwyczajność – u każdego  trochę inna, ale każda tak samo prosta – i dziecięce zapatrzenie się w najlepszego Ojca. Bo przecież po to, by życie miało smak i sens potrzeba mało albo tylko jednego…

s. Michalina

TEKST NIEDZIELNEJ LITURGII SŁOWA

Scroll to Top