„On zaś mówił o świątyni swego ciała.”
Rozpoczynamy trzeci tydzień Wielkiego Postu. Wiele dni, a zatem wiele też wyrzeczeń, postów i mierzenia się z sobą za nami.
Warto dziś zatrzymać się i zastanowić czy nie rozminęliśmy się w naszych postanowieniach. Miały one nas zbliżyć do Boga, umocnić relację z Nim. Jeśli tak jest – chwała Panu! Warto być im wiernym. Ale może nasze postanowienia zmieniły charakter i stały się jakimiś dziwnymi zawodami, cichą rywalizacją i przyczyną porównywania się z innymi- a to zdecydowanie rozmija się sensem Wielkiego Postu.
Tak niestety stało się z wieloma Żydami. Przykazania Boże stały się listą zadań do odhaczenia albo listą osób, które im nie podołały. Miłość do Boga i bliźniego gdzieś po drodze się zagubiły. Ważniejszy stał się handel zwierzętami składanymi na ofiarę, niż sama ofiara składana z miłością i spotkanie z Ojcem.
Żydzi i Jezus rozmawiali na dwóch różnych płaszczyznach. Ci pierwsi potrafili zobaczyć już tylko to, co materialne- rozrzucone monety, bałagan, który zrobił Jezus i świątynię, którą rzekomo miał wznieść w trzy dni. Jezus widział to co duchowe – brak miłości i podążanie Jego braci w stronę śmierci.
Mówił o tym, co jedynie ma sens – o duszy, bo tylko ona będzie żyć wiecznie z Bogiem albo bez Boga, w wiecznej samotności.
Warto więc spróbować dziś zapytać Jezusa czy mój Wielki Post, to jak żyję i to, co robię, przybliża mnie do Niego, do Ojca. Jeśli okaże się, że coś wymaga korekty, to też dobrze – przecież jeszcze cztery tygodnie przed nami!
Powierzmy się z pokorą Jezusowi. On wie, że sami jesteśmy słabi i często nie wiemy co robić, żeby żyć bardziej z Bogiem. Zaufajmy Mu i pozwólmy Jemu się poprowadzić. Tylko tyle! Choć jest jeszcze jedna Osoba, o której nie zapomnijmy w tym czasie – Duch Święty. On naprawdę czyni cuda.
s. Lidia