„Poznanie Twoich słów oświeca i naucza niedoświadczonych.” (Ps 119) Podążając za mądrą intuicją Psalmisty zechciejmy poznawać Słowo Pana, by oświecało nasze życie i pouczało serce. Niech pomoże nam w tym rozważanie Ewangelii na XVII niedzielę zwykłą w roku A.
Królestwo niebieskie
Fragment Ewangelii Mateusza przypisany na tę niedzielę to kontynuacja serii krótkich przypowieści o Królestwie niebieskim, rozpoczynających się od słów: „Królestwo niebieskie podobne jest do…”. Tym razem usłyszymy trzy (w krótszej wersji tekstu dwie) przypowieści, które kolejno porównują królestwo niebieskie do skarbu ukrytego w roli, drogocennej perły i sieci. Myślę, że warto mieć na wstępie tę świadomość, że wszelkie analogie i obrazy odnoszące się do sfery duchowej będą zawsze niedoskonałe i ubogie, ale – z drugiej strony – jak opisać to, co nieopisywalne? Jezus nie gardzi naszym ograniczonym, ludzkim pojmowaniem, ale z miłością pragnie przekazać nam choć cień tych rzeczywistości, których możemy już w tym życiu doświadczać w komunii z Nim i Ojcem mocą Ducha Świętego.
Skarb w roli i perła
Spośród wielu różnych interpretacji tych przypowieści jakie słyszałam jest jedna, która szczególnie mnie porusza, a wiąże się ona dla mnie z innymi słowami z Ewangelii Łukaszowej: „Oto bowiem Królestwo Boże pośród was jest”, a w dosłownym tłumaczeniu: „wewnątrz was jest”. Tak często szukamy szczęścia na zewnątrz, myślimy o „Niebie” jako wspaniałym terytorium, które na nas oczekuje po cnotliwym życiu. Tymczasem to królowanie Boga rozpoczyna się już tu na ziemi i nigdzie indziej, jak w moim własnym sercu.
To ta przestrzeń w głębi duszy, do której mam dostęp tylko ja i Bóg, jest skarbem ukrytym w roli mojego człowieczeństwa (ulepionego, jak czytamy w Księdze Rodzaju, z prochu ziemi).
Podobnie rzecz ma się z perłą. Zasadniczy szczegół, wyróżniony przez Ewangelistę jest taki, że o ile nie wiemy, czy człowiek, który znalazł skarb, szukał go wcześniej, o tyle mamy pewność, że kupiec perły poszukiwał. I tak też jest nieraz w naszym życiu wiary – pewne rzeczy Pan objawia nam, jak niespodziewanie odkryty skarb, a przy niektórych wymaga od nas trudu współpracy z Jego łaską. Nieraz doświadczyłam tego, że droga poszukiwania okazywała się koniecznym etapem dojrzewania do tego, by przyjąć we właściwy sposób obiekt poszukiwań.
sprzedał wszystko, co miał i kupił ją
Obie przypowieści kończą się tym samym stwierdzeniem. Zazwyczaj to, co kupujemy, przed zakupem nie jest naszą własnością. O co w takim razie chodzi? Przecież moje serce jest moje. Czy na pewno? Wydaje mi się, że te słowa zawierają też gorzką prawdę o tym, że przez grzech często „tracimy” nasze serce – grzech odbiera nam wolność, a przez to zdolność do kochania. Sanktuarium naszej duszy zaczynają zamieszkiwać inni bogowie, to, co – świadomie lub nie – obieram za wartość nadrzędną, której podporządkowuję całe moje życie: zdrowie, kariera, pozycja społeczna, relacja z kimś, dobre samopoczucie, itd. itp.
Czy nie warto sprzedać tego wszystkiego, by odzyskać to, co najważniejsze?
s. Sancja